Po pierwszym dniu od wypadku Zjawy naszła mnie mała refleksja. Przez cały dzień odbierałem komunikaty w stylu „ czemu to tak długo trwa?”, „dlaczego nic nie robicie?”.
Jakiś psychofan trzy razy dzwonił do biura z pytaniem, czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jutro zmienia się pogoda, inny zasypywał nas mailami z żądaniem pośpiechu bo zmienia się pogoda.
Prawda jest taka, że to nie jest assistance gdzie panowie z napisem „pomoc drogowa” stoją na każdym rogu i czekają na zlecenie.
To nie jest też zamówienie pierwszego lepszego holownika, żeby ściągął łódkę na głębokie.
Mówimy o operacji ratunkowej. Zaplanowanej, której tzw. salvage plan musi być zatwierdzony w administracji morskiej Szwecji i spotkać się z jej akceptacją. Mówimy o zebraniu firm, poproszeniu o oferty, wyborze najkorzystniejszej, negocjacjach cenowych i to wszystko przy aprobacie ubezpieczyciela i w języku obcym.
Na koniec mówimy o operacji, za którą zapłacimy tylko wtedy gdy się uda (no cure – no pay). A więc salvage company musi bardzo precyzyjnie policzyć koszty i zapotrzebowanie na sprzęt. Sprawdzić co się dzieje, czy jest w stanie przeprowadzić operację. I powiedzmy jasno, że dla salvation company każda akcja jest inna. Tu nie ma jak u pana Mirka z lawetą cennika na ściśle określone i podobne do siebie usterki.
I po dogadaniu tego wszystkiego trzeba na miejsce przewieźć sprzęt i ludzi. Sprzęt jedzie lądem w ciężarówkach, statki podpływają w rejon akcji. Ludzie lecą z Holandii. Dlaczego z Holandii? Bo tam był najbliżej salvage master.
Operacja zaczęła się 7.12 o 0600. 36 h od ewakuacji załogi z jachtu i 22 godziny odkąd rano we wtorek ludzie podeszli do biurek i można było zacząć z nimi wszystko uganiać.
Czy nie da się szybciej?
W maju sy Kneź siedział na mieliźnie na półwyspie helskim 9 dni. Tyle trwało zorganizowanie i przeprowadzenie operacji ściągania Knezia. W czerwcu, w Polsce. Jestem przekonany, że chłopaki szybciej nie dali rady tego zrobić, bo taka akcja trwa tyle ile ma trwać. I tu jest podobnie.
Odpowiadam więc zbiorowo wszystkim hejterm. Nie dało się szybciej.
Sail – ho!