24 lutego był…

29 grudnia 1669 roku angielski okręt “Mary Rose” dowodzony przez kapitana Johna Kepthorna (istnieje wersja sławiąca kapitana Mansfielda) stoczył walkę z siedmioma jednostkami algierskimi. Angielski okręt właśnie holował do Anglii zdobyty wcześniej statek, gdy został zaatakowany. Dzielny kapitan, zostawił na chwile holowaną jednostkę i ruszył do walki przeciw przeważającym siłom tureckim. Po ciężkiej walce mimo utraty masztu zatopił dwie tureckie krypy i wziął w niewolę jeszcze dwie jednostki wroga. Po tym wszystkim wziął na hol pryzy i odpłynął do Kadyksu. Za odwagę kapitan otrzymał tytuł szlachecki z rąk samego monarchy.

Tyle legendy. Bardzo pięknej, acz nie wiem czy prawdziwej.

Prawdziwe jest jedno. Mała rzecz, niedoceniana przez współczesnych. Wiele osób nie rozumie, dlaczego brytyjski marynarz, przeważnie siłą wcielony do navy, walczył tak bohatersko. Dlaczego brytyjska Navy pochodząca z przymusowego poboru była najlepszą flotą na świecie i po zwycięstwie po Trafalgarem w 1805 roku na 100 lat zdobyła panowanie na wszystkich morzach?

Odpowiedź jest właśnie w tej piosence. Nie wprost, ale ukryta. Sukces brytyjskiej Floty miał dwie przyczyny. Żelazną dyscyplinę i system pryzowy. Pryz, to zdobyczna jednostka. Za pryz Navy płaciła żywe pieniądze. Flota – można tak powiedzieć – odkupowała od załóg zdobyte okręty! Kapitan, który przyprowadził pryz do bazy królewskiej marynarki wojennej, otrzymywał połowę wartości statku. ¼ część wartości dzielono pomiędzy oficerów, resztę pomiędzy załogę. W rozliczeniu ważne było stanowisko oraz ilość lat przesłużonych we flocie. Jednym słowem, marynarz, który pływał we flocie brytyjskiej, mógł dzielnie służąc królowi dorobić się jakichś dobrych pieniędzy. Pieniądze za pryz nazywano pryzowym. Z pryzowego wyrosła niejedna niemała fortuna kapitana czy oficera. Dla marynarzy pieniądze z pryzowego też nie były bez znaczenia. Dawały możliwość niezłego czasem zarobku, niezależnego od żołdu. Oczywiście o ile marynarz przeżył.

System pryzowy wpłynął nie tylko na postawy marynarzy, ale też na taktykę walki. Podczas gdy np. Francuzi dążyli do szybkiego zatopienia statku przeciwnika i strzelali z armat celując poniżej linii wodnej, Brytyjczycy dążyli do unieruchomienia wrogiego okrętu i celowali w maszty. Po unieruchomieniu wroga przystępowali do abordażu – czyli zaczynała się bijatyka właśnie. Marynarze dostawali z magazynu broń białą, i każdy brał co mu odpowiadało: topory, szable, pałasze, noże, drewniane pałki. Na reje wspinali się żołnierze piechoty morskiej – istniejący do dzisiaj Royal Marines – z nabitymi muszkietami i z zadaniem eliminowania z walki oficerów. Taki żołnierz, tyle że francuski, śmiertelnie ranił Admirała Nelsona w bitwie pod Trafalgarem.
Po zdobyciu obcego okrętu obsadzano go tzw. załogą pryzową, w skład której wchodzili marynarze brytyjscy, oficerowie oraz – w charakterze jeńców – zdobyta i ocalała przy życiu załoga. O ile pryz był zdolny do samodzielnej żeglugi, to wracał sam do bazy marynarki królewskiej. Jeśli nie – był tam holowany. Dla wielu kapitanów, okręt pryzowy często był pierwszym okrętem jakim samodzielnie dowodzili. Dla każdego oficera więc, objęcie okrętu pryzowego było zaszczytem i w przyszłości możliwością awansu na kapitana. Po dopłynięciu do bazy królewskiej marynarki wojennej wartość zdobytego okrętu była wyceniana przez specjalną komisję i odpowiednia kwota naliczana marynarzom, podoficerom, oficerom i kapitanowi.
Właśnie w czasie holowania pryzu do bazy, zaatakowana została Mary Rose, a dzisiejszej piosenki…

Ostatni okręt zdobyty przez Anglików w XVII wieku przetrwał do lat 70 zeszłego wieku. Pełnił funkcję pływających magazynów. Zatopiony został w latach 70 strzałem z armaty. Z szacunku dla jego historii, w ostatni rejs wypłynął niosąc dwie bandery – francuską i angielską.

Ale wróćmy do pryzów. Dzięki możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy, w każdym przeciwniku marynarz brytyjski widział zysk, a raczej w możliwości zdobycia statku przeciwnika. Żądza pieniądza była tak wielka, że zasłaniała prawdopodobieństwo śmierci. Śmierć się nie liczyła. Liczył się zysk. Podczas, gdy my myśląc o wyłaniającej się z rannej mgły flotylli 7 tureckich okrętów wojennych widzielibyśmy oczyma wyobraźni raczej śmierć… marynarz brytyjski obliczał wartość wrogich okrętów i przeliczał, ile może dziś zarobić, jeżeli te wszystkie okręty weźmie do niewoli. Po czym rzucał się w szał bitwy, by mieć pryzy… Nie myślał o tym, że to może ostatni poranek w jego życiu.
W tłumaczeniach, w modyfikacjach… utrwaliła się data 24 lutego. Puśćmy sobie tę piosenkę, zamknijmy oczy, wyobraźmy sobie wyłaniające się o poranku 7 okrętów… Kapitan każe oddać hol i puścić holowany pryz, a my rozglądamy się, którego Turka pierwszego każe ukąsić kapitan i cieszymy się na przyszłe pieniądze, sławę i bijatykę… och jak dobrze być marynarzem królewskiej marynarki! Sail ho!

Bijatyka (24 lutego)

To 24 był lutego, poranna zrzedła mgła.
Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp,
Turecki niosły znak.
Hej!

Refren:
Znów bijatyka (no!)
Znów bijatyka (no!)
Bijatyka cały dzień.
I porąbany dzień,
I porąbany łeb.
Razem Bracia, aż po zmierzch. /x2

II
Już pierwszy skrada się do burt, a zwie się Goździk Li.
Z Algieru Pasza wysłał go,
Aby nam upuścić krwi.
Hej!

Refren:
Znów bijatyka (no!)
Znów bijatyka (no!)
Bijatyka cały dzień.
I porąbany dzień,
I porąbany łeb.
Razem Bracia, aż po zmierzch. /x2

III
To juz drugi skrada się do burt, a zwie się Róży Pąk.
Plunęliśmy ze wszystkich rur,
Bardzo szybko szedł na dno.
Hej!

Refren:
Znów bijatyka (no!)
Znów bijatyka (no!)
Bijatyka cały dzień.
I porąbany dzień,
I porąbany łeb.
Razem Bracia, aż po zmierzch. /x2

IV
W naszych rękach dwa i dwa na dnie, cała reszta zwiała gdzieś.
A jeden z nich zabraliśmy,
Na Starej Anglii brzeg.
Hej!

Refren:
Znów bijatyka (no!)
Znów bijatyka (no!)
Bijatyka cały dzień.
I porąbany dzień,
I porąbany łeb.
Razem Bracia, aż po zmierzch. /x3

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *